Spektrum lyrics

by

Quinn


Rozbiłem w proch esencję mojej Jaźni
Nie szukam dłużej miłości, nie chcę przyjaźni
Zostałem sam, dość mam złych informacji
Spłonęły w ogniu smolistych substancji
Czas na koniec walki
Chyba pora by zająć się sobą, nocna zmora przychodzi jak dementor
Zawsze kiedy próbuję stanąć obok twoich wizji mnie na bycie sobą
Prędko, nie mamy już czasu #intime na początku zwykle dajesz mi kostium
Timberlake'a #entrance
Wchodzę do lokalu, czekam na to co ma w zanadrzu dla mnie
W kontuaru stronę zmierzam zamówić klasycznie z colą Danielsa
Czas jakby staje może z kolejną dawką zagina się w tych miejscach
Styczności kilku różnych wariantów mnie i jednej z tych panien
Drobne zachowanie a, warunkuje zachowanie b
Dobre wychowanie, cięty flirt, finał jaki będzie wiesz
Znów być sobą naprawdę, ale kimś innym w twych oczach
Znikniesz z widoku jak widmo osobowości przezrocza
Niefortunne jacyś możemy być tylko w stosunku do kogoś
Sami nie znaczymy nic, pogubieni jak Eliot #mrrobot
Wciąż brakuje uwagi, mimo że wciąż nie brakuje dystansu
Przewinąłem na Księżniczkach już o paradoksach dyzonansu
Zawsze chcemy postrzegać siebie w superlatywach
Rzadziej dostrzegamy te fikcję, a czasu ubywa
Masz te obrazy siebie - świetny mężczyzna
Lecz co tu definiuje męskość i inne pojęcia złudne jak te widma
Osobowości
A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Copyright © 2012 - 2021 BeeLyrics.Net