CZARNE MYŚLI lyrics

by

Macias



[Refren]
Czarne myśli nade mną fruwały jak się wybudziłem ze snu
Kilka dni przodu się ostały, ze mną zostały na miejscu
Sobota trzeba działać, to pracuje pomimo pretensji
Do celu po trupach jeśli trzeba, uwierz ja nie biorę jeńców
Wiem jak zdjąć co ogranicza mnie, to wcale nie cud
Wszystkie rzeczy nie możliwe, dla mnie słodkie jak miód
Na moje uszy dźwięki poszczególnych nut
Mnie uspokaja [?], z apteki znów
Oni nie czają na mnie, mam swoje zielone florę i faunę
Pierdole znaki zodiaku, mam przy sobie swoją pannę
Nikt nie musi wiedzieć jak było naprawdę

[Zwrotka 1]
Jak było na serio, na niby, niе ważne
Nie jestеm jebanym zero, ja mam stilo z różnych stron
Nie raz wyciągnąłem palec, kurwy wzięły całą dłoń
Pamiętajcie karma wraca, więc jak mówisz zluzuj ton
W kolejnym epizodzie mego życia, ze mną moi ludzie
Wiem ile przeszedłem z nimi, mała suko proszę zamknij buzię
Nie wiesz jak wylać emocje, wyjdź na zewnątrz, oddaj się naturze
Myśli wzgórze, wbity miecz jak excalibur, ja go wyjąć umiał
[?] potrafię nadążyć
Cały mój hajs przepierdolę na głupoty, nie wiem gdzie
Chcę ciągle brać, a nie uciekać, suko, tak jak oni
Mi ciągle brak czegoś, to nie was, będę się śmiać z debili
Mogę pisać, no i gdybać, to ich zawsze będzie mało
Nie stój tu, żeby się popisać, iść odkrywać swoją słabość
Ja lubię iść po swoje siano, nie zrobię jak mi kazano
Wszystko wylewam na bit, żeby się nic nie zatrzymało
Siadają za mną podczas przebudzenia ze snu
Otwieram się na majk, nie brakuje mi słów
[Refren]
Czarne myśli nade mną fruwały jak się wybudziłem ze snu
Kilka dni przodu się ostały, ze mną zostały na miejscu
Sobota trzeba działać, to pracuje pomimo pretensji
Do celu po trupach jeśli trzeba, uwierz ja nie biorę jeńców
Wiem jak zdjąć co ogranicza mnie, to wcale nie cud
Wszystkie rzeczy nie możliwe, dla mnie słodkie jak miód
Na moje uszy dźwięki poszczególnych nut
Mnie uspokaja [?], z apteki znów
Oni nie czają na mnie, mam swoje zielone florę i faunę
Pierdole znaki zodiaku, mam przy sobie swoją pannę
Nikt nie musi wiedzieć jak było naprawdę

[Zwrotka 2]
Prowadzę monolog przed spowiednią dla mnie to odbicie marzeń
Twarze ludzi bledną, oczy wydają się jakby puste
Ciągle kilka celów jednym z nich bieganie, pokaż im
To kwestia genów, czy inspiracja po przeżycie
Ciągle wiem jak to robić, żeby to wszystko nie było takie złudne
Mam swój pit sto, jak bolid, zawsze gotowy będę na kolejna rundę
Chodzę fresh, mam perfumy, powiedz czemu ty jebiesz mokry kundel
Chcesz mnie sprawdzić, szanse nigdy nie będą równe
Czasem kocham tylko siebie, czasem w ciszy siedzę
Czasem hałas dookoła głowy pierze beret
Jak się pojawią schody nie przelewy
To jest wabik na was kurwy tak jak pelet
[Refren]
Czarne myśli nade mną fruwały jak się wybudziłem ze snu
Kilka dni przodu się ostały, ze mną zostały na miejscu
Sobota trzeba działać, to pracuje pomimo pretensji
Do celu po trupach jeśli trzeba, uwierz ja nie biorę jeńców
Wiem jak zdjąć co ogranicza mnie, to wcale nie cud
Wszystkie rzeczy nie możliwe, dla mnie słodkie jak miód
Na moje uszy dźwięki poszczególnych nut
Mnie uspokaja [?], z apteki znów
Oni nie czają na mnie, mam swoje zielone florę i faunę
Pierdole znaki zodiaku, mam przy sobie swoją pannę
Nikt nie musi wiedzieć jak było naprawdę
A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Copyright © 2012 - 2021 BeeLyrics.Net