WORKI KABONY lyrics
by Macias
[Intro: Kosior]
Skrr
Wrr, wrr, nowy foreight robi skrr off
Siedzę zdziro, nawet z tyłu backseat jest mój (Ey, CASSA)
Trr, trr, to mój menadżer na pewno (Mmm, Friz)
Nie tylko tylnie siedzenie, cały świat jest mój
[Refren: Macias]
Przerzucam worki kabony, za które dadzą się zranić
Za które dadzą się zabić, za które mamy czym bawić
Za które mam wszystko, czego nie mieli starzy
Od chuja tatuaży, czasami krew na twarzy
Nowa kurtka sześć koła, nawet nie wiem, gdzie rzuciłem ją
Ty za taką jedną byłbyś wstanie spalić każdy most
Ja nadal worki kabony przerzucam i będę tak do śmierci
W sumie niech się niesie to
[Zwrotka: Kosior]
Ja biorę moją suke na date i zajadamy Lo Mein
Mógłbym leżeć już dawno zaćpany, do ściеrwa mam stały dostęp
Wiem, że mój sukces grzеje ich od środka, jak jebany toster
Mówią, że jestem tu z przypadku, dziwko to nie jest proste
Dumny z tego co mamy, serio czuję się znakomicie (Czuję się znakomicie)
Za zagrany koncert poproszę szybko pięć cyfer (Za zagrany)
Zaza gramy, widywałem kiedyś codziennie w tycie (Zaza gramy)
Zaraz Grammy, ale chwila moment, to po płycie (Let's go)
Czemu jestem w takim stanie już kolejną noc? (Już kolejną noc)
Ciężki tydzień miałem, lepiej mnie nie pytaj
Wiem, że nic mi się nie stanie, czeka na mnie dom
W razie czego mam brata, jak będzie lipa
Mam w głowie tylko jeden cel, żeby mieć spokojny sen
Kiedy na bani dziesięć spraw, znowu czuje się jak Ben
Emo suka tak jak Gwen
Znowu chce rozjebać życie mi
Ej shorty, jesteś lame
Daj sobie spokój, przecież tam są drzwi
[Refren: Macias]
Przerzucam worki kabony, za które dadzą się zranić
Za które dadzą się zabić, za które mamy czym bawić
Za które mam wszystko, czego nie mieli starzy
Od chuja tatuaży, czasami krew na twarzy
Nowa kurtka, sześć koła, nawet nie wiem, gdzie rzuciłem ją
Ty za taką jedną byłbyś w stanie spalić każdy most
Ja nadal worki kabony przerzucam i będę tak do śmierci
W sumie niech się niesie to
[Zwrotka: Bary]
Ja wiem, są tacy, którzy ciągną w dół, nie widzę ich (Ja wiem)
Ja nie pozbędę się melodii (Melodii)
Skorzystam z szansy, którą dano mi (Dano mi)
I wiem, że chcielibyście widzieć nas na dole (Nas na dole)
I nie mój problem (Nie mój problem), do zobaczenia potem
Pięćset koni ma moja fura i gubię trakcje, kiedy wchodzę w zakręt
Szybko zapierdalam tu bez szczura, więc możesz zabierać już tę srebrną tackę
I zabieraj lepiej swoich kumpli stąd, bo zaraz się może wydarzyć tragedia
My świecimy jasno, nie potrzebny prąd, a resztę oświetlą diamenty na rękach
I niedługo będą diamenty na zębach, po prostu wiem — jestem kotem (Wiem to)
Macias nie ma prawa jazdy, a jeździmy jego samochodem (Jego samochodem)
Ona musi mieć białe pedi (Białe pedi)
Smukłą talie, no i dużą dupę (Dużą dupę)
Ona musi mieć słodką twarz
Jeszcze małe suty, no i będzie super (No i będzie super)
I nie mam czasu by zwolnić (Nie mam)
Chce patrzeć tylko przed siebie (Przed siebie)
Kiedyś postawicie pomnik mi, serio jestem tego pewien
[Refren: Macias]
Przerzucam worki kabony, za które dadzą się zranić
Za które dadzą się zabić, za które mamy czym bawić
Za które mam wszystko, czego nie mieli starzy
Od chuja tatuaży, czasami krew na twarzy
Nowa kurtka sześć koła, nawet nie wiem, gdzie rzuciłem ją
Ty za taką jedną byłbyś wstanie spalić każdy most
Ja nadal worki kabony przerzucam i będę tak do śmierci
W sumie niech się niesie to