Diego Sanchez lyrics

by

Quebonafide


[Zwrotka 1: Eripe]
Ta wbita na bit to klasyk z miejsca
Po tym numerze masz krew na bluzie
To jak ustawka na boisku po lekcjach
Bo szkolę was a potem deklasuję
Zapowiadam, że to będzie rozpierdol, ty mów mi Joe Rogan
Odpalaj krzaki i chodź za mną w ciemno
Bo słyszysz głos Boga
Obiecywałem sobie, że to koniec
Z prowokowaniem lamusów dla fazki
Ale przegrałem ze sobą to była chyba moja jedyna opcja porażki
Umywam ręce, to tak piękne, że padasz, by wstać
U mnie upadek tu nie wchodzi w grę
A jak ja wchodzę w grę to gra pada na twarz
Diego Sanchez, dajcie mi kurwa przeciwnika
Jego punche, mogę nie wstawać z narożnika
Nie rzucaj ręcznika, bo i tak już każdy tu widzi, że jaj Ci brakuje
A kiedy rapujesz to tak wieje chujem
Że nawet Wałujew po walce wyczuje
Ja na kartce maluje słowami obrazy są arcydziełami
I do czego tu porównujesz te wasze
Piktogramy narysowane stopami
Czuję się niepokonany, a oni czują tu wstyd
Bo choćby mnie zasypali ciosami
To dla mnie to tylko jest droga na szczyt
[Refren]
W niebo patrzę, bo chcę znokautować kolejną gwiazdę
I być bestią w rap grze, furia w oczach, mów mi Diego Sanchez
Niech się piekło zacznie
Chcę by to ciężko strasznie jebło w czaszkę
Nie kojarzyłeś, a chcesz poznać mnie, mów mi Diego Sanchez
W niebo patrzę, bo chcę znokautować kolejną gwiazdę
I być bestią w rap grze, furia w oczach, mów mi Diego Sanchez
Niech się piekło zacznie
Chcę by to ciężko strasznie jebło w czaszkę
Nie kojarzyłeś, a chcesz poznać mnie, mów mi Diego Sanchez

[Zwrotka 2: Kojot]
Wbijam do studia, wiesz, bo dla mnie to jebany oktagon
Ty wbijaj do środka, bo nic złego ciebie tu nie spotka ziom
To była beka ty dałnie, bo miażdzy ta zwrotka i wali jak hook na skroń
Nie znałeś mnie z tej strony, bo moja domena to wpierdol.com
Karcę debili, dlatego spierdalaj stąd może już prędko mendo
Mam pierdolnięcie, dlatego się boją pedały i miękną, wiem to
Leci sierpowy, pożegnaj się może ziomeczku z tą piękną szczęką
Tak jestem chudy, dlatego rozkurwiam
Te szmaty na luźno i lekką ręką
Fedor Emelianenko widzę, że oni się szalenie boją
Ale nie Kojot, kibice w arenie stoją, ja pluję krwią, ale nie swoją
Lecą te młotki w niego, ja widzę, że ziomek już pęka, szkoda
Jestem jak Boski Diego, dlatego pokara go ręka Boga
Z tego co widze, to żadna z tych kurew
To problemów żadnych nie sprawi mi
To jest mój teren i tylko się śmieję
Bo każdy ich atak mnie bawi dziś
Kręcą aferę, a każdy jestem zerem, dlatego się śmieję są słabi i
Jestem raperem, gdy wchodzę na scenę
To zrobię tu wszystko by zabić ich
[Refren]
W niebo patrzę, bo chcę znokautować kolejną gwiazdę
I być bestią w rap grze, furia w oczach, mów mi Diego Sanchez
Niech się piekło zacznie
Chcę by to ciężko strasznie jebło w czaszkę
Nie kojarzyłeś, a chcesz poznać mnie, mów mi Diego Sanchez
W niebo patrzę, bo chcę znokautować kolejną gwiazdę
I być bestią w rap grze, furia w oczach, mów mi Diego Sanchez
Niech się piekło zacznie
Chcę by to ciężko strasznie jebło w czaszkę
Nie kojarzyłeś, a chcesz poznać mnie, mów mi Diego Sanchez
A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Copyright © 2012 - 2021 BeeLyrics.Net