Papugi Zielone lyrics

by

Quebonafide


[Intro]
Ey, ey, ey

[Zwrotka 1]
W pralce gnije sześć koła
Nie chce mi się w śniadanie
Oglądam Matura to Bzdura
I patrzę kto ile ma na instagramie
Wiem kto tu kłamie i kto nic nie umie
Kto się promuje, a kto konsument
Wiem wszystko o wszystkich bo muszę
Ostatni rok przegadałem sam ze sobą
I się okazałem spoko
Jestem zbudowany z tego, co wszyscy myślą o mnie
Choć to niemodne i nieprzyjemne
Wielu ludzi wierzy we mnie
Wielu wbija we mnie
Jakaś garstka dba o klęskę
I to jest urocze jak kompilacje ze słodkim pieskiem
Piję laktozę, jem mięso, toleruję gluten
I bardzo sprawnie operuje fiutem
Jakaś laska wsadziła butelkę
W komentarzach poruszenie wielkie
Odkąd nie oglądam telewizji
To jestem zalewany jeszcze większym ścierwem
Reklamo w środku filmu, tęsknię
Jestem tylko gościem świata
Który nie należy do mnie
Ale mi przykro jest patrzeć na jego pogrzeb
Wyspa śmieci już pięć razy przerosła Polskę
Wkrótce zabraknie wody i będziemy w kropce
Lecą już do nas papugi zielone
A oni mi ciągle te rurki w tę colę
I dławi się wieloryb biedny, niewinny
I nawet nie ma o tym opinii
A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Copyright © 2012 - 2021 BeeLyrics.Net