Konsekwencja lyrics

by

Quebonafide


[Zwrotka 1]
Byłem zwykłym dzieciakiem, który po prostu szukał bez przerwy sposobów na nudę
Pierwszy mój idol - Maldini, potem był Koston, potem był Wujek
Maldini nie Sheva, bo zawsze lubiłem działać na korzyść ekipy gdzieś z tyłu
Eric Koston, nie Tony Hawk, życie narzuciło stylówę ze streetu
Dla moich ziomów goofy to ziom Mickey Mouse, a nie prawa z przodu
Oni lecą na bojku, a ja na Witosa skleić kickflipa z trzech schodów, ta
Wujek na Volcie leci se z bani, a ja: "kurwa, to tak się da?" (co?)
Dziesięć lat później to mi daje hajs

[Refren]
To mi daje hajs, to mi daje hajs
To mi daje, to mi daje, to mi daje hajs
Droga na szczyt wiedzie przez konsekwencje
Droga na szczyt, niewielu przez to przejdzie
Przed nami turbulencje, Przed nami turbulencje
Przyda się szczęście, boy, przyda się szczęście

[Zwrotka 2]
Droga od bitew o indeks, boy, po kanał SB Maffiji, ta
W przerwie od naszych nagrywek, boy, z Bizzym gdzieś w Erafii
Siedzimy w piekle se z piwem, boy, jak im serce trafić
Mamy ciągła rozkminę, boy, który label nam będzie płacić
Który nie czy, gruby ten styl, możesz wkurwić się, gdy
Z dupy te psy, dostają znów szansę i po czasie tu gubią się w nich
Chuj z nimi, przebłyskami ich kariery #flash
Wyszło na nasze i wyjdzie tu u nas jeszcze niejedno #SB
[Refren]
Droga na szczyt, wiedzie przez konsekwencje
Droga na szczyt, niewielu przez to przejdzie
Przed nami turbulencje, przed nami turbulencje
Przyda się szczęście, boy, przyda się szczęście
Droga na szczyt, wiedzie przez konsekwencje
Droga na szczyt, niewielu przez to przejdzie
Przed nami turbulencje, O, o, o...
Trzeba mieć szczęście, bo przyda się szczęście

[Zwrotka 3]
Może zrobić wszystko jak trzeba, ale po prostu być nudnym gościem
I nie dasz rady rozjebać, choćbyś miał warsztat jak Porsche
Myślałem, że też tak skończę, ale czuję, że już wychodzę na prostą
Wychodzę na Prosto i będzie niedługo już o mnie za głośno, Polsko!
Żyję w roli pojebów, co kurwa, co wieczór już pędzą po wiadomo co
Noty jak w Sapporo, boy, nie dzieci co mama im zabierze komp
Menel Maffija, Me-me-me-menel Maffija (Maffija)
Ktoś wali se litra, ktoś zjada se molly, ktoś spala se gram (spala se gram)
Po latach w tej branży, po lata melanży, pora powiedzieć już "nara, wystarczy"
Pozdro dla Maffiji, nie mam zamiaru tu bratać się każdym, fajnym
Co Ty? Mam swoje crew, swoje kanały i swoje studio
I dziś już nie olewam, boy, pierdolę jutro
Nie mogę usnąć, piszę tekst, nie mogę jutro, dzisiaj chcę
Nie pasi ci? idź dymaj się, w prawym górnym tam przycisk jest
Solar commando w tej jungli, choćby chuj na chuju (przetrwam)
A moje płyty to będą leżeć jeszcze w tabernakulum #Mesjasz
[Refren]
Droga na szczyt, wiedzie przez konsekwencje
Droga na szczyt, niewielu przez nią przejdzie
Droga na szczyt, przed nami turbulencje
Przyda się szczęście, boy, przyda się szczęście
A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Copyright © 2012 - 2021 BeeLyrics.Net