Żyć aż do bólu lyrics

by

Z.B.U.K.U


[Zwrotka 1]
Pragnę żyć pełnią życia, być do końca artystą
Kosić hajs no i wszystko z tego życia wycisnąć
Mieć prywatne lotnisko i niejeden samochód
Marzę o tym jak każdy chłopaczyna z tych bloków
Chcę mieć dochód jak Messi, chcę dostatnio zarabiać
Monte Christo, no właśnie być jak cholerny hrabia
Nie udawać nikogo, pierwszy ruszać spod świateł
Mieć na wszystko i poczuć jak smakuje dostatek
Latem siedzieć nad morzem, niekoniecznie Bałtyckim
Pić szampana i gapić się dziewczynom w ich cycki
Ze stoickim spokojem palić najlepszy towar
Grać w ruletkę, zwyczajnie niczym się nie przejmować
Nie żałować już na nic i nie martwić o zastaw
Nosić zawsze przy sobie komplet kluczy do miasta
Hajsem szastać jak Tyson i bez poczucia winy
Żyć po prostu jak bym codziennie miał urodziny

[Refren]
Pragnę żyć aż do bólu, sukcesami się chwalić
Chociaż raz w końcu poczuć jak właściciel Ferrari
Nie mieć żadnych problemów, cały czas być na fali
Pić szampana z ekipą i spokojnie zapalić
Pragnę żyć aż do bólu, sukcesami się chwalić
Chociaż raz w końcu poczuć jak właściciel Ferrari
Nie mieć żadnych problemów, cały czas być na fali
Pić szampana z ekipą i spokojnie zapalić
[Zwrotka 2]
Chce mieć życie jak z bajki własny prywatny Eden
Pływać jachtem i więcej nie znać pojęcia "debet"
Biedę niech klepią inni, nie odpowiadam za nich
Mam apetyt by czerpać z tego życia garściami
Chcę czerwone Ferrari, własną kolekcję broni
Być gdzie zechcę i nigdy więcej nie martwić o nic
Już nie gonić za niczym, ze spokojem zasypiać
Mieć tą władzę jak cały ten cholerny Watykan
Chcę rozpychać się w życiu, no i brat jeszcze jedno
Nigdy więcej już nie oglądać celi od wewnątrz
Zrzucić piętno tych czasów, o rachunki nie martwić
Mieć w kredensie szufladę a w niej drogie zegarki
Wielki parking za domem i fontannę za oknem
Ogród, basen, strzelnicę, prywatny helikopter
Pełen portfel po brzegi, teraz tak na to patrzę
Bo mam szczerze już dosyć wszystkich ciężkich doświadczeń

[Refren]
Pragnę żyć aż do bólu, sukcesami się chwalić
Chociaż raz w końcu poczuć jak właściciel Ferrari
Nie mieć żadnych problemów, cały czas być na fali
Pić szampana z ekipą i spokojnie zapalić
Pragnę żyć aż do bólu, sukcesami się chwalić
Chociaż raz w końcu poczuć jak właściciel Ferrari
Nie mieć żadnych problemów, cały czas być na fali
Pić szampana z ekipą i spokojnie zapalić
[Zwrotka 3]
Chcę mieć własne imperium, zapomnieć o limicie
Płacić złotem i więcej żyć już bez ograniczeń
Tobie tez tego życzę, a więc na to zapracuj
Musi fajnie być z bloków przenieść się do pałacu
Mieć tu bogacza status i cierpliwość do kobiet
Żyć na co dzień jak wszyscy ci cholerni szejkowie
Nie narzekać na zdrowie i nie obrywać za nic
Nie zaprzątać już sobie głowy komornikami
Grać z kumplami w pokera tylko na grubą forsę
Co dzień mieć nowe ciuchy i przemieszczać Rolls-Royce’m
Mieć miliony na koncie, wszystko poskładać w całość
Żeby wrogów z zazdrości to zwyczajnie skręcało
Śmiało iść przez to życie, już nie włóczyć po sądach
Być przykładem i na nikogo się nie oglądać
Ciągle młodo wyglądać, dogadywać się z Bogiem
I po pierwsze nigdy braciszku nie stać się snobem!

[Refren]
Pragnę żyć aż do bólu, sukcesami się chwalić
Chociaż raz w końcu poczuć jak właściciel Ferrari
Nie mieć żadnych problemów, cały czas być na fali
Pić szampana z ekipą i spokojnie zapalić
Pragnę żyć aż do bólu, sukcesami się chwalić
Chociaż raz w końcu poczuć jak właściciel Ferrari
Nie mieć żadnych problemów, cały czas być na fali
Pić szampana z ekipą i spokojnie zapalić
A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Copyright © 2012 - 2021 BeeLyrics.Net