Dream Team Tour w Poznaniu - relacja lyrics
by Onar
Na początku października ruszyła organizowana przez Mobile Vikings i Hustla Music trasa koncertowa Dream Team Tour. Nazwa nieprzypadkowa – biorą w niej udział VNM, Rasmentalism, Sitek, Gedz, Sarius i JNR.Drugi koncert spod szyldu DTT odbył się w poznańskim klubie Eskulap. Wejście pierwszego zawodnika Dream Teamu, czyli Sariusa, zostało przewidziane na 20. Reprezentant Asfaltu zrobił bardzo pozytywne wrażenie na publiczności, mimo że póki co liczyła ona niewiele osób, które zapełniły nie więcej niż dziesięć rzędów pod sceną. Sarius bez problemu daje sobie radę bez hypemana i łatwo łapie dobry kontakt z fanami.
Sariusa na scenie zmienił Gedz, który postanowił urozmaicić swój występ visualami stworzonymi przez rybskie. Bardzo dobrze komponowały się z klimatem jego kawałków. Gedziuli trzeba oddać zaangażowanie i bezbłędną formę nawijki. „Niebo Nie Jest Limitem” to zajebisty materiał na koncerty.
Reprezentanta B.O.R. zastąpili JNR i Sitek. Pewnie część fanów tej dwójki narzekała na wspólny występ zamiast dwóch osobnych, ale obiektywnie mają póki co zbyt mało kawałków na godzinne solowe koncerty. Pozostaje czekać na ich płyty (no właśnie, Sitek, kiedy album?). Chłopaki bardzo dobrze uzupełniali się na scenie, publika wyglądała na zajaraną. Odbiór niestety mogło psuć wyjątkowo kiepskie nagłośnienie podczas ich występu (żadna nowość w przypadku poznańskiego Eskulapu).
Przed wejściem VNM’a pod sceną zebrało się już więcej osób, co oczywiście nie dziwi ze względu na staż i hype Tomka. Poprzednim razem na jego koncercie miałem wrażenie, że brakuje mu na scenie energii. Występem w Eskulapie przekonał mnie, że musiał być to jednorazowy wypadek przy pracy. Grał głównie kawałki z ostatniego albumu „KLAUD N9JN”, ale nie zabrakło też znanego fanom przekrojowego materiału z jego pozostałych legali. Było to chyba najlepsze show tego wieczoru.
Ostatni występ należał do Rasmentalismu. Rzadko mam okazję widzieć u rapera tyle luzu, zajawki i radości z grania. Formą i zachowaniem Ras skojarzył mi się trochę z Oskarem z PRO8L3M’u (może ze względu na czapkę tego zespołu na głowie Rasa?). Klimat takich kawałków jak m.in. „Czarne koty”, „Wyjdziesz na dwór?” i „System interwałów” świetnie wpasował się w nastawienie publiki.
Koncert zdecydowanie mogę uznać za jeden z lepszych spośród tych, na których miałem okazję być w tym roku. Jedyny mankament to zbyt mało fanów pod sceną jak na tak duży klub, tak głośną trasę i takie ksywy. Wbijajcie liczniej na kolejne koncerty Dream Team Tour!