Niech każdy się dowie, jak gnoili mnie szkolni żule:
Kazali mi żreć z podłogi kiepy, ściągali mi gacie do kolan
Niestety, tak wygląda szkoła
Żułem kiepa oraz oddawałem im drugie śniadanie
Miałem pecha, prawda, ale kiedy się sprzeciwiałem
Za taki nietakt palili mnie zapalnikiem, strzelali za mną z procy
Byłem nikim. Od rana do nocy musiałem to znosić. W końcu rzekłem „dosyć”
Gdy mnie chciano plasteliną stymulować analnie
Ja doznałem zbyt wielu ataków ich na mnie.
Z perspektywy czasu można powiedzieć, że Afro Jax wyprzedził trendy ze swoim antyrapem. Wydaje się tu ekshibicjonistyczny, emocjonalny i bolesny, ale tak naprawdę to tylko kreacja postaci. Podmiot liryczny jest absolutnym zaprzeczeniem wszystkiego co w polskich hiphopowych tekstach było wówczas podkreślane i podkolorowywane nieudolny, gnębiony, w dodatku kompletnie pozbawiony dykcji antybohater nie ustawał jednak w swoich próbach realizowania planu, który zakładał karierę w roli rapera. Wreszcie zgodnie z wersami utworu, „już jako mikroskopijny młokos najbardziej lubił, kiedy Murzyn bił w kokos”. W czasach, gdy masowo powstawały młode zespoły opiewające w tekstach trudy ulicznego życia, handlowanie narkotykami i brutalne starcia z policją, Jax ironicznie i z należytą dawką krytycyzmu nawijał o tym, że najszybciej popularności przysparza robienie z siebie nawalonego wódą i zaćpanego półgłówka. Całość zaś została wpisana w podkłady, jakich wówczas nie można było zbyt często uświadczyć w rodzimym hip-hopie: jazzująco-funkujące żywe brzmienia odwołujące się do najlepszych tradycji De La Soul bronią się nawet po latach